Deszczowy dzień. Lekcje minęły przyjemnie. Jutro jadę do Magdy na noc.
Tymczasem... Tak mi sie wydawało... Mój Znajomy podszywał się pod kogoś... Pisał do mnie jako ktoś inny, bo chciał mnie sprawdzić? Nie mam pojęcia... o co mu chodzi. Wkurzyłam się. Wywalił na mnie. Wywalił i tamten. Nie wiem... Po co ty było? I że niby miałam się nie domyślić? Hahahah... oczywiście...
No to niech teraz załapie, że wiem, że to był On. Po co? Była to krótka, kilkudniowa rozmowa... Bez sensu. Nie rozumiem.
Może wyjaśni się to... Mam nadzieję...
Byłam do poźna u Magdy. Gadałyśmy o tym... Robimy małą zasadzkę na Podszywacza -,-. Niech mi się wreszcie przyzna...
Znamy się dłużej? ...
because days come and go out .
piątek, 8 marca 2013
czwartek, 7 marca 2013
Po wszystkim, dosłownie i w przenośni.
Nareszcie po próbnych. Wczoraj nagle opustoszał mi mózg. Dzisiaj spięłam się i napisałam podstawową oraz rozszerzoną część z języka angielskiego. Poszło mi chyba dobrze? W każdym razie znowu wróciłam totalnie zmęczona do domu. Zaczął padać deszcz. Pogoda psuje się. Wczoraj tak słonecznie, dzisiaj - zimno, pochmurno. W domu mam zimno... Strasznie. Zrobiłam sobie ananasowy kisiel i rozgrzewam się. Głowa mnie rozbolała po tym całym psychicznym wysiłku.
Czuję, że... że jest za późno. Uzależniłam sie od niego. Wszędzie slyszę Jego imię... Chociaż nie jest popularne. Mój brat jedzie na konkurs do Jego miasta, gdzie nigdy wcześniej nie było niczego takiego tam... Wszystko mi Go przypomina. Kiedyś usłyszałam "jeżeli wszystko ci kogoś przypomina, to oznacza, że go kochasz''. To prawda? Nie zauważyłam, kiedy w Nim się zadużyłam... zakochałam? Zakochać się w kim... albo zauroczyć? Nie wiem... To zbyt trudne do rozróżnienia. Zakochać się w kimś, kogo się nigdy w życiu na oczy nie widziało? W sensie... real. Nie wiem... Nie wiem... Zawsze Nim "jarałam się". Zawsze radochę mialam, kiedy mieliśmy pisać, kiedy wreszcie trafiliśmy na siebie. Kiedyś, przez kilka dni, byłam nim tak zafascynowana... Nie wiem, jakim sposobem. Boże... Czy ja Go... Kocham? Nie... Na pewno nie... Zauroczyłam się... Strasznie mi spodobał się? Nie można kochać kogoś... kogo nie widziało się na własne oczy... Nie wiedzieć, jak się śmieje, jak mówi i go od razu kochać? Nie... Wreszcie zapomne o Nim... Albo przestanę czuć taką ogromną chęć napisania do Niego... Nie wiem! Jutro Dzień Kobiet. Nie spodziewam się od Niego życzeń. W 100% ich nie będzie. W głebi duszy jednak mam taką cichą nadzieję... Prośbę "napisz"... Napisałam Mu prawdę. Podobasz mi się... Cholernie od początku, boję się, że mogę jeszcze coś poczuć. Chce to skończyć wcześniej. OK. Napisał, że nie chce końca, trzeba o tym porozmawiać, spotkać się. Zapytałam kiedy? i od 3 dni żadnego odzewu. Może tak chce to skończyć? Zastanowił się, nie odpisuje. Koniec. Myśli, że ja już chce tego końca. To nie będzie się narzucał? Albo po prostu olał mnie. Olewa mnie. Wiem, kiedy jest. Wiem... Więc wiem, że moze mi odpisać... To koniec.
Nie wiem, czy taki obrót sytuacji był odpowiedni... Spieprzyłam. Spieprzyłam i żałuję. Nie wiem, czy pisałam: chce końca, bo go chciałam, czy myślałam, ze tak będzie odpowiedniej?
Będzie odpowiednio, ale nie chcę końca okropnie, musi być jednak...
Może tak powinno być? Nie wiem...
byłeś idealny. jesteś idealny. będziesz idealny.
## don't worry. be happy.
Czuję, że... że jest za późno. Uzależniłam sie od niego. Wszędzie slyszę Jego imię... Chociaż nie jest popularne. Mój brat jedzie na konkurs do Jego miasta, gdzie nigdy wcześniej nie było niczego takiego tam... Wszystko mi Go przypomina. Kiedyś usłyszałam "jeżeli wszystko ci kogoś przypomina, to oznacza, że go kochasz''. To prawda? Nie zauważyłam, kiedy w Nim się zadużyłam... zakochałam? Zakochać się w kim... albo zauroczyć? Nie wiem... To zbyt trudne do rozróżnienia. Zakochać się w kimś, kogo się nigdy w życiu na oczy nie widziało? W sensie... real. Nie wiem... Nie wiem... Zawsze Nim "jarałam się". Zawsze radochę mialam, kiedy mieliśmy pisać, kiedy wreszcie trafiliśmy na siebie. Kiedyś, przez kilka dni, byłam nim tak zafascynowana... Nie wiem, jakim sposobem. Boże... Czy ja Go... Kocham? Nie... Na pewno nie... Zauroczyłam się... Strasznie mi spodobał się? Nie można kochać kogoś... kogo nie widziało się na własne oczy... Nie wiedzieć, jak się śmieje, jak mówi i go od razu kochać? Nie... Wreszcie zapomne o Nim... Albo przestanę czuć taką ogromną chęć napisania do Niego... Nie wiem! Jutro Dzień Kobiet. Nie spodziewam się od Niego życzeń. W 100% ich nie będzie. W głebi duszy jednak mam taką cichą nadzieję... Prośbę "napisz"... Napisałam Mu prawdę. Podobasz mi się... Cholernie od początku, boję się, że mogę jeszcze coś poczuć. Chce to skończyć wcześniej. OK. Napisał, że nie chce końca, trzeba o tym porozmawiać, spotkać się. Zapytałam kiedy? i od 3 dni żadnego odzewu. Może tak chce to skończyć? Zastanowił się, nie odpisuje. Koniec. Myśli, że ja już chce tego końca. To nie będzie się narzucał? Albo po prostu olał mnie. Olewa mnie. Wiem, kiedy jest. Wiem... Więc wiem, że moze mi odpisać... To koniec.
Nie wiem, czy taki obrót sytuacji był odpowiedni... Spieprzyłam. Spieprzyłam i żałuję. Nie wiem, czy pisałam: chce końca, bo go chciałam, czy myślałam, ze tak będzie odpowiedniej?
Będzie odpowiednio, ale nie chcę końca okropnie, musi być jednak...
Może tak powinno być? Nie wiem...
byłeś idealny. jesteś idealny. będziesz idealny.
## don't worry. be happy.
środa, 6 marca 2013
Krótko i na temat.
Jestem zmeczona okropnie. Dzisiaj byla biol-chem i matematyka. W nocy mialam zly sen. Zle wstalam. Balam sie potem... Glupio brzmi... ale widzialam czyjes sabobojstwo - dziwn. Na biologii stresowalam sie.. Balam sie o czas, spieszylam sie. Matma. Zamurowalo mnie. Pustak... ale uszlo. Moj Znajomy nie odzywa sie. Coz najpierw pisze nie,nie,nie, nie konczmy, a teraz mi nie odpisuje. Jest mi przykro, ze tak mnie olewa? Trudno. Nie bede pisala, nie pisze to nie Zapominamy o sobie...
wtorek, 5 marca 2013
Human.
Rano obudzili mnie swiatlem. Mama szykowala sie do szpitala.Ma isc na jakas operacje. Wycinki, cos takiego. No to wstalam potem,rutynowe czynnosci tzn.mycie itd. Szkola. Dzisiaj pierwsza czesc egzaminow. Humanistyczma tzn wos.historia i polski. Poszlo. ok. Rozprawka z polskiego.. Jakies zadanie z kosmosu...Trudno. Cos napisalan. Potem z buta do domu..Autobus uciekl. Na 13 w domu :3. Zawsze po 15, a teraz mila odmiana.Tatus drze sie i drze, bo nie robie nic tak jak jemu sie podpba. Mama w szpitalu i swiruje... Jestem pptwornie zmeczona.Pouczylam sie na jutrzejsza czesc biologiczna. Po dzisiejszej rozprawce mozg mi peka... Jutro po matmie eksploduje chyba. W czwartek jezyk angielski- spieprze...Nie ogarniam sluchania... A tonponad polowa pkt. Hmm. Wpis pisze na telefonie... Brak sily na wlaczenie laptopa... Moj Znajomy ma cjyba tez ciezki tydzien... Nie odpisal mi dzisiaj... No coz. Co razbwiecej komplikacji z Jego strony. Mozna to bylo skonczyc.Jednak nie. Musi sprawdic, kto go tak "pobudzal".Paranoja... Nie chce sie meczyc... Egzaminy zaraz. Trzeba skoncentrowac sie... trying not to love you.
poniedziałek, 4 marca 2013
nienawidzę poniedziałków.
Okej. Więc już jutro próbny egzamin, a potem wielkie odliczanie do generalnego i bal xD. Dziewczynki już planują, co założą na siebie, w jakich butach przyjdą, w jakiej fryzurze, itd., itp.. Ja osobiście marzę sobie o krótkiej sukience w kolorze róży, do tego czarne buty na obcasie, rozpuszczona włooosy *-*. To marzenie. Chciałabym zabłysnąć... xd. Jednakże pewnie wparuję w czarnej kiecce, z nieuczesanymi włosami i źle pomalowanymi paznokciami <3. Cóż...
No to w szkole było znośnie. Lekcje dosyć szybko minęły. Gadka, szmatka, pełno informacji o jutrze. Zleciało. Potem grzecznie do domu. Jedna myśl: co On ma mi do napisania?
Musimy spotkać się i pogadać w cztery oczy, ot to miał do napisania. Taaa. Ciekawa jestem kiedy ;p?
Jakoś nie wychodzi nam umawianie się :3. Skomplikował mi sprawę... Nie spodziewałam się, że będzie chciał jednak kontynuować to, że da moim uczuciom spokój, nie będzie próbował mnie w sobie rozkochać. W sumie, nie jeden facet pewnie chciałby w sobie rozkochać na zabój durne dziewcze :]. Okej... Jednak wydaje mi się, że On po prostu najpierw chce mnie zobaczyć... czy choć przez chwilę było warto marnować swój czas na mnie, a potem napisze bez wątpliwości: nie chcę cię krzywdzić, więc dla twojego dobra możemy skończyć wszystko. Super...! Zanim to wszystko skończy, chce zobaczyć mnie, co miał już wcześniej zrobić, ale sytuacja zmieniła się ;o. Próbuje trzymać dystans... Od dawna chyba pogubiłam się w tym. Nie wiem, co mam myśleć. Faktycznie, poznamy się w cztery oczy, wszystko wyjaśni się. Albo to spowoduje, że jednak zmienię swoje stanowisko, co do Niego - po prostu przestanie mi się tak bardzo podobać, albooo, albo będzie jeszcze gorzej - zauroczę się w Nim... Czemu ta druga opcja to mnie najbardziej przemawia? Tak nie może być. Może nie będzie...
Stresuję się troche jutrem. Czekam na słońce. Dzisiaj było pięknie. Nieraz zawiał zimny wiatr, ale i tak było czuć nareszcie wiosnę.
śpać.
jakby czuła, że tu jestem, jakby chciała mnie wytropić.
No to w szkole było znośnie. Lekcje dosyć szybko minęły. Gadka, szmatka, pełno informacji o jutrze. Zleciało. Potem grzecznie do domu. Jedna myśl: co On ma mi do napisania?
Musimy spotkać się i pogadać w cztery oczy, ot to miał do napisania. Taaa. Ciekawa jestem kiedy ;p?
Jakoś nie wychodzi nam umawianie się :3. Skomplikował mi sprawę... Nie spodziewałam się, że będzie chciał jednak kontynuować to, że da moim uczuciom spokój, nie będzie próbował mnie w sobie rozkochać. W sumie, nie jeden facet pewnie chciałby w sobie rozkochać na zabój durne dziewcze :]. Okej... Jednak wydaje mi się, że On po prostu najpierw chce mnie zobaczyć... czy choć przez chwilę było warto marnować swój czas na mnie, a potem napisze bez wątpliwości: nie chcę cię krzywdzić, więc dla twojego dobra możemy skończyć wszystko. Super...! Zanim to wszystko skończy, chce zobaczyć mnie, co miał już wcześniej zrobić, ale sytuacja zmieniła się ;o. Próbuje trzymać dystans... Od dawna chyba pogubiłam się w tym. Nie wiem, co mam myśleć. Faktycznie, poznamy się w cztery oczy, wszystko wyjaśni się. Albo to spowoduje, że jednak zmienię swoje stanowisko, co do Niego - po prostu przestanie mi się tak bardzo podobać, albooo, albo będzie jeszcze gorzej - zauroczę się w Nim... Czemu ta druga opcja to mnie najbardziej przemawia? Tak nie może być. Może nie będzie...
Stresuję się troche jutrem. Czekam na słońce. Dzisiaj było pięknie. Nieraz zawiał zimny wiatr, ale i tak było czuć nareszcie wiosnę.
śpać.
jakby czuła, że tu jestem, jakby chciała mnie wytropić.
niedziela, 3 marca 2013
Cholera.
No i niedziela. Szybko przeminęło. Chciałam w poniedziałek piątek - nagle piątek. Była nagle sobota, teraz nagle niedziela. Jutro będzie nagle poniedziałek, a potem nagle wtorek, środa... i nagle będę pisała już normalne egzaminy i nagle znajdę się w lo. Nagle przeminie mi całe życie.
Wstałam, obudzona blaskiem słońca. Biło mnie po twarzy już od niepamiętnej godziny... Wstałam o tej 11, no i, że jestem przykładną katoliczką to do kościółka na 12:00. Wcześniej jednak, czekałam na to, co odpisze mi wreszcie mój Znajomy.
Była godzina około 14:00. Pisałam z koleżanką. W sumie trochę mnie nosiło. Czekałam na Jego odpowiedź. Pisałam do Madzi: co to będzie, co to będzie? Zmęczona czekanie, wstała i już chciałam iść po coś do jedzenia, kiedy niespodziewanie zawibrował telefon. Podbiegła, pospiesznie otworzyłam okienko gg - odpisał. Nie zgadza się na zerwanie znajomości. No bitch please... Teraz wszystko spieprzył... Teraz będę męczyła się... Tak bardzo Mu zależy na rozkochaniu w sobie jakiejś pustawej nastolatki? Super : )... Pytam "czemu?". On, że później o tym porozmawiamy, teraz jest zabiegany *-*. Okay, to za tydzień. Cudnie! Ten to wie, jak trzymać kogoś w niepewności. Co On chce mi napisać? Przecież ja nie mogę nic więcej do Niego poczuć... Uczę się na błędach. Zawsze tak było... Omamili mnie, niby ekscytują się mną, a potem... potem... ja szukając miłości, próbuję ją w nich odnaleźć i zostaję z kwitkiem. Cholera... Pierdzielenie... Im bardziej staram się... nic nie ten... tym bardziej wydaje mi się, że jestem co raz bliżej ku temu... Tak nie może być.
Maluję paznokcie. Czarny i róż. Ładnie to może będzie wyglądało. Zaraz trzeba iść spać. Jutro poniedziałek - szkoła. Od wtorku do czwartku próbne egzaminy, ostatni generalny próbny. Zobaczymy jak mi pójdzie. Będzie, co będzie. No i czekam, kiedy On mi wyjaśni... Czemu nie zgadza się? No cholera... Utrudnia tylko wszystko...
bittersweet memories.
Wstałam, obudzona blaskiem słońca. Biło mnie po twarzy już od niepamiętnej godziny... Wstałam o tej 11, no i, że jestem przykładną katoliczką to do kościółka na 12:00. Wcześniej jednak, czekałam na to, co odpisze mi wreszcie mój Znajomy.
Była godzina około 14:00. Pisałam z koleżanką. W sumie trochę mnie nosiło. Czekałam na Jego odpowiedź. Pisałam do Madzi: co to będzie, co to będzie? Zmęczona czekanie, wstała i już chciałam iść po coś do jedzenia, kiedy niespodziewanie zawibrował telefon. Podbiegła, pospiesznie otworzyłam okienko gg - odpisał. Nie zgadza się na zerwanie znajomości. No bitch please... Teraz wszystko spieprzył... Teraz będę męczyła się... Tak bardzo Mu zależy na rozkochaniu w sobie jakiejś pustawej nastolatki? Super : )... Pytam "czemu?". On, że później o tym porozmawiamy, teraz jest zabiegany *-*. Okay, to za tydzień. Cudnie! Ten to wie, jak trzymać kogoś w niepewności. Co On chce mi napisać? Przecież ja nie mogę nic więcej do Niego poczuć... Uczę się na błędach. Zawsze tak było... Omamili mnie, niby ekscytują się mną, a potem... potem... ja szukając miłości, próbuję ją w nich odnaleźć i zostaję z kwitkiem. Cholera... Pierdzielenie... Im bardziej staram się... nic nie ten... tym bardziej wydaje mi się, że jestem co raz bliżej ku temu... Tak nie może być.
Maluję paznokcie. Czarny i róż. Ładnie to może będzie wyglądało. Zaraz trzeba iść spać. Jutro poniedziałek - szkoła. Od wtorku do czwartku próbne egzaminy, ostatni generalny próbny. Zobaczymy jak mi pójdzie. Będzie, co będzie. No i czekam, kiedy On mi wyjaśni... Czemu nie zgadza się? No cholera... Utrudnia tylko wszystko...
bittersweet memories.
sobota, 2 marca 2013
dlaczego to zrobiłam?
Sobota :3. Wyspałam się. Wstałam z dobrym humorkiem. Zaczęłam sprzątać. Kurze, podłogi itd., itp., opornie mi szło xD. Mama ciagle darła się na mnie. Wytrwałam jednak i skończyłam zanim zrobiło się ciemno. Potem zgadałam się z Magdą i pojechałam do niej. Była jakoś godzina 18. Poszłyśmy na lizaka do sklepu i na krótki spacerek. Gadałyśmy o tym, o tamtym. Ona opowiadała o swoim spragnionym miłości cielesnej przyjacielu, a ja myślałam o moim Znajomym. To znaczy słuchałam Madzi, ale za dobrze skupić się nie mogłam.
Kiedy siedziałyśmy u niej w pokoju, uczyła się grać na gitarze jakiś kawałek. Ja otworzyłam okienko gg, wybrałam kontakt i napisałam. Napisałam "hej", dalej nic mi nie chciało nasunąć sie na język. Mętlik w głowie. Jak Mu napisać, że boję się, że mogę poczuć coś więcej, więc wolę teraz skończyć znajomość niż potem, kiedy będzie za trudno oraz zbyt późno. Od początku nie byłam szczera... Nie wiedział chyba, że tak bardzo Go lubię... no cóż. Lepiej będzie jednak, jak On przestanie marnować na mnie czas, to bez sensu. Nie chciałabym wzdychać do zdjęć... Nigdy nie widzieliśmy się, nie zobaczymy prawdopodobnie. Jutro mi odpisze. Czekam z niecierpliwością. Ciekawa jestem, co On o tym sądzi... Jest jednak kumatym facetem, więc może mnie zrozumie i zahamuje mi dalsze uzależnianie się od Niego. Nie wiem, jak to wytrzymam... To tak długo trwało. Tak cieszyłam się... Nie mogłam się nacieszyć Nim. Trudno. Bądźmy realistami. On starszy, ja młodsza... i sporo...
Moja choroba mnie już tak nie męczy bardzo. Zapominam o niej. Powinnam robić teściki i wziąć długaśną kąpiel, ale wróciłam zbyt późno, bo aż o 22. Nic z tego. Nie mam sił. Nie wiem, co będzie jutro, co będzie pojutrze, co będzie z tym wszystkim. Magda powiedziała: za późno, zakochałaś się już. Naprawdę? Tylko, że ja nie wiem tego... Nie wiem. Nie wiem, co czuję. To jest nieokreślone... Nie wiem. Pogubiłam się. Chcę to skończyć. To boli... kurde...
Spać, spać...
''to dopiero prolog do znajomości intensywnej prawie tak jak kolor jej paznokci"
Kiedy siedziałyśmy u niej w pokoju, uczyła się grać na gitarze jakiś kawałek. Ja otworzyłam okienko gg, wybrałam kontakt i napisałam. Napisałam "hej", dalej nic mi nie chciało nasunąć sie na język. Mętlik w głowie. Jak Mu napisać, że boję się, że mogę poczuć coś więcej, więc wolę teraz skończyć znajomość niż potem, kiedy będzie za trudno oraz zbyt późno. Od początku nie byłam szczera... Nie wiedział chyba, że tak bardzo Go lubię... no cóż. Lepiej będzie jednak, jak On przestanie marnować na mnie czas, to bez sensu. Nie chciałabym wzdychać do zdjęć... Nigdy nie widzieliśmy się, nie zobaczymy prawdopodobnie. Jutro mi odpisze. Czekam z niecierpliwością. Ciekawa jestem, co On o tym sądzi... Jest jednak kumatym facetem, więc może mnie zrozumie i zahamuje mi dalsze uzależnianie się od Niego. Nie wiem, jak to wytrzymam... To tak długo trwało. Tak cieszyłam się... Nie mogłam się nacieszyć Nim. Trudno. Bądźmy realistami. On starszy, ja młodsza... i sporo...
Moja choroba mnie już tak nie męczy bardzo. Zapominam o niej. Powinnam robić teściki i wziąć długaśną kąpiel, ale wróciłam zbyt późno, bo aż o 22. Nic z tego. Nie mam sił. Nie wiem, co będzie jutro, co będzie pojutrze, co będzie z tym wszystkim. Magda powiedziała: za późno, zakochałaś się już. Naprawdę? Tylko, że ja nie wiem tego... Nie wiem. Nie wiem, co czuję. To jest nieokreślone... Nie wiem. Pogubiłam się. Chcę to skończyć. To boli... kurde...
Spać, spać...
''to dopiero prolog do znajomości intensywnej prawie tak jak kolor jej paznokci"
piątek, 1 marca 2013
Zrezygnowałam.
Poranek był straszny. Rozchorowałam się... Okropnie leci mi z nosa. Przez to podupada mi humor. Nic mnie szczególnie nie śmieszy.
No to pierwsza lekcja wolna. Zrobiłam sobie zadania domowe. Wczoraj byłam zmęczona. Kłótnia, rozmowy Mamusią zajęły sporo czasu, a potem nie miałam sił. Ledwo wykułam 45 państw na dzisiaj. Wyszło jakoś. Chyba w trzech pomyliłam się. Lekcje szybko w sumie zleciały. Zgarnęłam jakieś piątki. Ciągle pociągałam nosem, łzawiły mi oczy i chciało mi się jęczeć, jak bardzo jestem niezadowolona...
Niezadowolona? Od tygodnia nie miałam kontaktu z moim Znajomym. Stęskniłam sie xD... Teraz w sumie piszemy w weekendy... No i napaliłam się, żeby spędzić razem tą niedzielę. Nie wyjdzie znowu... Pomijając to, że sie pochorowałam i pewnie spotykając się z Nim, ciągałabym nosem i nie daj Boże zaraziłabym Go, to on też nie wykazuje raczej przeogromnej chęci, albo może raczej... przestało mu się chcieć już czekać i czekać. Nie możemy trafić na siebie. Wcześniej On nie mógł, teraz pewnie ja bym nie mogła, a za tydzień? A za tydzień Jemu by pewnie coś wypadło znowu <3... Żałuję, że napisałam mu wcześniej coś... O kilka zdań za dużo. Mogłam wysłać tylko to o seksie, że nic z tego, nie teraz. Niepotrzebnie dopisałam kilka zdań, co myślę o Nim, w sensie, nie sądziłabym, że chciałby coś tworzyć z nastolatką... Nieprawda... Chciałabym,żeby tak myślał... Przekłamałam kilka faktów... Pisałam jakby mnie tylko trochę obchodził. Idiotka... On był taki podekscytowany... Poczułam, że lubi mnie? W sumie... Nie mam pojęcia, co On myśli o mnie. Kręcę Go. Tylko kręce? A jako koleżanka? Lubi mnie? Ze spokojem czyta moje wiadomości, czy irytuję? No, ale nagle ja Go tak zgasiłam: "no troszkę mi się tam podobasz". On wydaje się taki idealny. Chciałabym wszystkim o Nim opowiadać, ale to byłoby głupie. Tak nie można... Zresztą, jeżeli bym tak robiła... i Jemu pisała jaki jest cudowny etc. no mogłoby wyglądać to tak, że sie w Nim zakochałam. A nie mogę tego zrobić. Wzdychać do Jego zdjęć, męczyć się... To nie dla mnie. Na pewno chciałby rozkochać w sobie jakąś małą nastolatkę... ale ja przywiązuję sie za bardzo.
Jest świetnym facetem. Nie układa Mu się w życiu jakoś cudownie, ale to w końcu życie, nie bajka. Wiele osób nie ma łatwo. Zasługuje na jakąś fajną kobietę. Życzę Mu tego z całego serca. Niech spotka wreszcie jakąś i będzie miał Go kto odwiedzać :3. Zasługuje na szczęście.
Już raz wydawało mi się, że chłopak mnie polubił. Poznaliśmy się w sieci. Widywaliśmy się przez skype. Cztery lata starszy, przystojny, zabawny, spodobał mi się. No i co. On mi powiedział "podobasz mi się", ja mu potem napisałam, że on mi również i przekazałam uczucie w pocałunku *-*. Poczuł. Potem powiedział mi, że "dobrze całuje, jestem śliczna, pogodna, zabawna, mądra... tyryryyry, ALE, ale masz się pieprzyć xD". Tzn. nie określił tego tak, ale, że po prostu o kilkanaście km za daleko od siebie mieszkamy , odległość jest przeszkodą. Musi mieć kogoś na miejscu, żeby się z nim macać *-*. Tego samego dnia, po naszym spotkaniu, pisaliśmy na gg. Napisał, że pocałunek bardzo mu się podobał. Poczuł, jak bardzo mi się spodobał. Fakt, po raz pierwszy byłam pewna, ze ktoś mi spodobał się i chciałam o coś starać się :] Strasznie go to nakręciło. Sory, ale nie. Za takiego zdecydowanego chłopaka to ja dziękuję... To by nie miało sensu faktycznie. Myślałam, że ma coś pod kopułką... Spotkaliśmy się pierwszy i ostatni raz.
"Zadzwoń, jak będziesz chciała z kimś pocałować się" - aha.
Jeszcze wcześniej, dwa miesiące męczył mnie jeden chłopaczek... Starszy zaledwie o rok. Koniec wakacji. Poznaliśmy się. Mogłam zdać się na intuicję. Czułam masę wątpliwości... Ale szłam w zaparte i dostałam po dupie. Dwa miesiące szkoły spieprzyłam przez swoją głupotę. Próbowałam z niczego coś wykrzesać. On był mną zafascynowany, tak cieszył się... potem... Poszedł do LO. Zaczął oglądać się za panienkami, które miał blisko, na wyciągnięcie ręki. A ja? A ja znowu za daleko... Pisał: dużo lekcji, trening, zmęczony. Przestał pisać. Minęły najgorsze 3 tygodnie mojego życia. Nie wiedziałam, co się z nim dzieje. Nie chciałam narzucać się. W końcu napisałam i zapytałam, czy jeszcze się spotkamy, czy ma w ogóle chęci? "Myślałem, że zorientujesz się, że nie mam ochoty nigdzie jeździć, że nie mam czasu i ochoty.". Dlaczego mi po prostu tego nie napisał? Tylko urwał tak nagle, czekał aż zapomnę? Ja jak durna ciągle myślałam o nim, co u niego, co z nim, czy daje sobie radę, a on wyrywał panny, które miał bliżej. OK. Napisałam mu, że skoro tak... no to do widzenia. Po miesiącu napisał. Bezczelny... Chciał się spotkać. Do dzisiaj pisze od czasu do czasu. Chciałby spotkac sie. Za pózno. Wszystkie poznaly sie na nim, zadna nie chce. Leci wiec do mnie. Myslac, ze jestem taka glupia, ze wroce do niego. Jasne...
Mialam porobic jakies testy egzaminacyjne. W nastepnym tygodniu ostatni próbny egzamin. Czuję, że znowu nie pójdzie najlepiej, jak nie gorzej... Zawalę z tych samych rzeczy. Cóż, nauczę się, będę katować się w ostatnim miesiącu. Będę się starała. Może za późno, ale 30 dni to dużo. Dam radę i rozwalę system na generalnym. Napiszę jak najlepiej. Muszę. Będę starała się.
Oglądałam Transformers. Lubię... Teraz słucham muzyki i tworzę post ;d. Palec mnie boli. Głowa też zaczęła.
Mój Znajomy siedzi mi w głowie. Uśmiechają się do mnie te jego śliczne, zboczone oczy. Postanowiłam jednak zapomnieć o Nim. Nie chcę już Mu narzucać się, pisać do Niego, męczyć Go. Odpuszczam. Nie będę już prosiła o spotkanie... Nie wyszłoby i tak nic z niego. Jak miałabym wtedy zachowywać się... Jak rozmawiać... W głębi męczy mnie to wszystko. Jeeeeezu, jak ja chciałabym Mu rzucić się na szyję, przytulić i wyszeptać takie: jaram się Tobą, jaram od zawsze, nie lecę na to z kim grasz, uwielbiam Cię po prostu. Nie ośmieliłabym się pocałować Go. Zresztą nawet tego sobie nie wyobrażam. Dorosły facet. Ja głupia, mała dziewczynka, nic nie wiedząca o życiu... Jednak nie twierdzę, że nie byłoby to cudowne przeżycie : ). Ba, najcudowniejsze. Całować faceta, który mi się tak cholernie podoba. Taki mój własny ideał. Cholera... Tak niedostępny. Niby wiek nie gra roli... ale wiadomo... stereotyp i tak wygra. Brrr. Próbuję zapomnieć, a jeszcze bardziej pamiętam. Co On ze mną robi xD. Jeszcze ja zachowuję się tak, jakby ledwo co mnie obchodził... Napisałam jakieś durne kłamstwo: trochę mi się pdobasz... Jeju... Nawet nie zdaje sobie sprawy, że moją pasją jest myśleć o Nim :D. Poprawia mi humor. On tam sobie fantazjuje... facet :3. A ja...eh.
Często czuję, że jest smutny... niezadowolony. Lubię, kiedy wreszcie rozwesela się i pisze te swoje zboczone tekściki :].
Czas zejść na ziemię, dać Mu spokój. Zacząć myśleć tylko o nauce, uczyć się i uczyć. On niech szuka w sieci sobie sympatii w swoim wieku, która mu zapewni to, czego potrzebuje. Oby mu się udało :).
Boże... Pisałabym o Nim i pisała... Dwie przyjaciółki wiedzą o Nim. Gadam im, co mi siedzi w głowie. Cieszę się jak głupia xD. Heloł, mam prawo? :D Wiek mnie usprawiedliwia xd. Gadałabym, gadałabym i gadała o Nim. Jednak hamuję się, bo ile można. Takie coś denerwuje ludzi...
Wyluzuję z Nim. Stopniowo będziemy jeszcze mniej pisać, aż wreszcie On zajmie się swoimi sprawami, a ja swoimi. Nikt nie będzie czuł potrzeby napisać. Zapomnimy o sobie. To znaczy... Nie. Nie zapomina się o ludziach? Ja o Nim? Nie, niemożliwe... xd.
Dobra... Idę spać... Wypisuję już pierdoły... Nie wiem, co piszę, nie wiem, czy wytłumaczyłam chociaż w małym stopniu, co czuję oraz no nie wiem, co czuję... Obym nie zakochała się? Nie można. Dystans to dystans.
Dobranoc.
Dla chcącego nic trudnego :]
No to pierwsza lekcja wolna. Zrobiłam sobie zadania domowe. Wczoraj byłam zmęczona. Kłótnia, rozmowy Mamusią zajęły sporo czasu, a potem nie miałam sił. Ledwo wykułam 45 państw na dzisiaj. Wyszło jakoś. Chyba w trzech pomyliłam się. Lekcje szybko w sumie zleciały. Zgarnęłam jakieś piątki. Ciągle pociągałam nosem, łzawiły mi oczy i chciało mi się jęczeć, jak bardzo jestem niezadowolona...
Niezadowolona? Od tygodnia nie miałam kontaktu z moim Znajomym. Stęskniłam sie xD... Teraz w sumie piszemy w weekendy... No i napaliłam się, żeby spędzić razem tą niedzielę. Nie wyjdzie znowu... Pomijając to, że sie pochorowałam i pewnie spotykając się z Nim, ciągałabym nosem i nie daj Boże zaraziłabym Go, to on też nie wykazuje raczej przeogromnej chęci, albo może raczej... przestało mu się chcieć już czekać i czekać. Nie możemy trafić na siebie. Wcześniej On nie mógł, teraz pewnie ja bym nie mogła, a za tydzień? A za tydzień Jemu by pewnie coś wypadło znowu <3... Żałuję, że napisałam mu wcześniej coś... O kilka zdań za dużo. Mogłam wysłać tylko to o seksie, że nic z tego, nie teraz. Niepotrzebnie dopisałam kilka zdań, co myślę o Nim, w sensie, nie sądziłabym, że chciałby coś tworzyć z nastolatką... Nieprawda... Chciałabym,żeby tak myślał... Przekłamałam kilka faktów... Pisałam jakby mnie tylko trochę obchodził. Idiotka... On był taki podekscytowany... Poczułam, że lubi mnie? W sumie... Nie mam pojęcia, co On myśli o mnie. Kręcę Go. Tylko kręce? A jako koleżanka? Lubi mnie? Ze spokojem czyta moje wiadomości, czy irytuję? No, ale nagle ja Go tak zgasiłam: "no troszkę mi się tam podobasz". On wydaje się taki idealny. Chciałabym wszystkim o Nim opowiadać, ale to byłoby głupie. Tak nie można... Zresztą, jeżeli bym tak robiła... i Jemu pisała jaki jest cudowny etc. no mogłoby wyglądać to tak, że sie w Nim zakochałam. A nie mogę tego zrobić. Wzdychać do Jego zdjęć, męczyć się... To nie dla mnie. Na pewno chciałby rozkochać w sobie jakąś małą nastolatkę... ale ja przywiązuję sie za bardzo.
Jest świetnym facetem. Nie układa Mu się w życiu jakoś cudownie, ale to w końcu życie, nie bajka. Wiele osób nie ma łatwo. Zasługuje na jakąś fajną kobietę. Życzę Mu tego z całego serca. Niech spotka wreszcie jakąś i będzie miał Go kto odwiedzać :3. Zasługuje na szczęście.
Już raz wydawało mi się, że chłopak mnie polubił. Poznaliśmy się w sieci. Widywaliśmy się przez skype. Cztery lata starszy, przystojny, zabawny, spodobał mi się. No i co. On mi powiedział "podobasz mi się", ja mu potem napisałam, że on mi również i przekazałam uczucie w pocałunku *-*. Poczuł. Potem powiedział mi, że "dobrze całuje, jestem śliczna, pogodna, zabawna, mądra... tyryryyry, ALE, ale masz się pieprzyć xD". Tzn. nie określił tego tak, ale, że po prostu o kilkanaście km za daleko od siebie mieszkamy , odległość jest przeszkodą. Musi mieć kogoś na miejscu, żeby się z nim macać *-*. Tego samego dnia, po naszym spotkaniu, pisaliśmy na gg. Napisał, że pocałunek bardzo mu się podobał. Poczuł, jak bardzo mi się spodobał. Fakt, po raz pierwszy byłam pewna, ze ktoś mi spodobał się i chciałam o coś starać się :] Strasznie go to nakręciło. Sory, ale nie. Za takiego zdecydowanego chłopaka to ja dziękuję... To by nie miało sensu faktycznie. Myślałam, że ma coś pod kopułką... Spotkaliśmy się pierwszy i ostatni raz.
"Zadzwoń, jak będziesz chciała z kimś pocałować się" - aha.
Jeszcze wcześniej, dwa miesiące męczył mnie jeden chłopaczek... Starszy zaledwie o rok. Koniec wakacji. Poznaliśmy się. Mogłam zdać się na intuicję. Czułam masę wątpliwości... Ale szłam w zaparte i dostałam po dupie. Dwa miesiące szkoły spieprzyłam przez swoją głupotę. Próbowałam z niczego coś wykrzesać. On był mną zafascynowany, tak cieszył się... potem... Poszedł do LO. Zaczął oglądać się za panienkami, które miał blisko, na wyciągnięcie ręki. A ja? A ja znowu za daleko... Pisał: dużo lekcji, trening, zmęczony. Przestał pisać. Minęły najgorsze 3 tygodnie mojego życia. Nie wiedziałam, co się z nim dzieje. Nie chciałam narzucać się. W końcu napisałam i zapytałam, czy jeszcze się spotkamy, czy ma w ogóle chęci? "Myślałem, że zorientujesz się, że nie mam ochoty nigdzie jeździć, że nie mam czasu i ochoty.". Dlaczego mi po prostu tego nie napisał? Tylko urwał tak nagle, czekał aż zapomnę? Ja jak durna ciągle myślałam o nim, co u niego, co z nim, czy daje sobie radę, a on wyrywał panny, które miał bliżej. OK. Napisałam mu, że skoro tak... no to do widzenia. Po miesiącu napisał. Bezczelny... Chciał się spotkać. Do dzisiaj pisze od czasu do czasu. Chciałby spotkac sie. Za pózno. Wszystkie poznaly sie na nim, zadna nie chce. Leci wiec do mnie. Myslac, ze jestem taka glupia, ze wroce do niego. Jasne...
Mialam porobic jakies testy egzaminacyjne. W nastepnym tygodniu ostatni próbny egzamin. Czuję, że znowu nie pójdzie najlepiej, jak nie gorzej... Zawalę z tych samych rzeczy. Cóż, nauczę się, będę katować się w ostatnim miesiącu. Będę się starała. Może za późno, ale 30 dni to dużo. Dam radę i rozwalę system na generalnym. Napiszę jak najlepiej. Muszę. Będę starała się.
Oglądałam Transformers. Lubię... Teraz słucham muzyki i tworzę post ;d. Palec mnie boli. Głowa też zaczęła.
Mój Znajomy siedzi mi w głowie. Uśmiechają się do mnie te jego śliczne, zboczone oczy. Postanowiłam jednak zapomnieć o Nim. Nie chcę już Mu narzucać się, pisać do Niego, męczyć Go. Odpuszczam. Nie będę już prosiła o spotkanie... Nie wyszłoby i tak nic z niego. Jak miałabym wtedy zachowywać się... Jak rozmawiać... W głębi męczy mnie to wszystko. Jeeeeezu, jak ja chciałabym Mu rzucić się na szyję, przytulić i wyszeptać takie: jaram się Tobą, jaram od zawsze, nie lecę na to z kim grasz, uwielbiam Cię po prostu. Nie ośmieliłabym się pocałować Go. Zresztą nawet tego sobie nie wyobrażam. Dorosły facet. Ja głupia, mała dziewczynka, nic nie wiedząca o życiu... Jednak nie twierdzę, że nie byłoby to cudowne przeżycie : ). Ba, najcudowniejsze. Całować faceta, który mi się tak cholernie podoba. Taki mój własny ideał. Cholera... Tak niedostępny. Niby wiek nie gra roli... ale wiadomo... stereotyp i tak wygra. Brrr. Próbuję zapomnieć, a jeszcze bardziej pamiętam. Co On ze mną robi xD. Jeszcze ja zachowuję się tak, jakby ledwo co mnie obchodził... Napisałam jakieś durne kłamstwo: trochę mi się pdobasz... Jeju... Nawet nie zdaje sobie sprawy, że moją pasją jest myśleć o Nim :D. Poprawia mi humor. On tam sobie fantazjuje... facet :3. A ja...eh.
Często czuję, że jest smutny... niezadowolony. Lubię, kiedy wreszcie rozwesela się i pisze te swoje zboczone tekściki :].
Czas zejść na ziemię, dać Mu spokój. Zacząć myśleć tylko o nauce, uczyć się i uczyć. On niech szuka w sieci sobie sympatii w swoim wieku, która mu zapewni to, czego potrzebuje. Oby mu się udało :).
Boże... Pisałabym o Nim i pisała... Dwie przyjaciółki wiedzą o Nim. Gadam im, co mi siedzi w głowie. Cieszę się jak głupia xD. Heloł, mam prawo? :D Wiek mnie usprawiedliwia xd. Gadałabym, gadałabym i gadała o Nim. Jednak hamuję się, bo ile można. Takie coś denerwuje ludzi...
Wyluzuję z Nim. Stopniowo będziemy jeszcze mniej pisać, aż wreszcie On zajmie się swoimi sprawami, a ja swoimi. Nikt nie będzie czuł potrzeby napisać. Zapomnimy o sobie. To znaczy... Nie. Nie zapomina się o ludziach? Ja o Nim? Nie, niemożliwe... xd.
Dobra... Idę spać... Wypisuję już pierdoły... Nie wiem, co piszę, nie wiem, czy wytłumaczyłam chociaż w małym stopniu, co czuję oraz no nie wiem, co czuję... Obym nie zakochała się? Nie można. Dystans to dystans.
Dobranoc.
Dla chcącego nic trudnego :]
Subskrybuj:
Posty (Atom)